Wzruszyłam się wczoraj bardzo. Kiedy zaskoczona śpiewałam cicho, kilka razy głos mi się załamał. Śpiewałam. Po dwóch i pół roku przerwy mój Syn poprosił o kołysanki i nawet już usypiając wciąż powtarzał „jeszcze”.
Śpiewałam T. od urodzenia do drugiego roku życia. Kilka kołysanek a tę dla okruszka najczęściej.Uwielbiałam ją, wzruszała mnie za każdym razem.
„Królu mój, Ty śpij, Ty śpij a ja
Królu mój, nie będę dzisiaj spał.
Kiedyś tam, będziesz miał dorosłą duszę,
Kiedyś tam, kiedyś tam…
Ale dziś jesteś mały jak okruszek,
Który los rzucił nam…”
Tuż przed drugimi urodzinami Syn zaczął zasłaniać uszy pokazując, że śpiew mu przeszkadza. Zasłaniał uszy, krzyczał, płakał. Najbardziej przeszkadzał mu śpiew kobiecy i dziecięcy. Męski głos był w stanie przez chwilę tolerować. Skończyło się wówczas śpiewanie na dobranoc, ale też włączanie radia w czasie jazdy samochodem czy w domu, musiałam odzwyczaić się od ciągłego nucenia. T. tolerował muzykę, nad którą miał kontrolę, lubił bawić się radiem na zmianę podgłaśniając i przyciszając, ale też niezbyt długo.
Przez te dwa i pół roku podążaliśmy za tym czego potrzebował wyłączając radia, prosząc innych o to by nie śpiewali przy T., samemu też powstrzymując się od nucenia, unikając miejsc głośnych i takich gdzie był pogłos. Spędzaliśmy za to dużo czasu na dworze, w parku, w lesie, gdzie Syn otoczony był naturalnymi dźwiękami. T. grał również dużo na różnych instrumentach, w domu na cymbałkach i bębenku, w czasie zajęć z terapeutą integracji sensorycznej na gitarze, pianinie, tamburynie, trójkącie.
Ta zmiana bardzo mnie wczoraj zaskoczyła i wzruszyła, ale też dała ogromną nadzieję na kolejne zmiany w życiu T.
Brak komentarzy