Taka cisza mi się marzy, która aż w uszach dzwoni. Taka cisza, która dla moich przebodźcowanych zmysłów byłaby niczym balsam. Jestem mamą trzech ekspresyjnych maluchów i taką ciszę miewam tylko wówczas gdy (jakimś cudem) uda mi się nie zasnąć podczas usypiania dzieci. No i jest jeszcze ta druga cisza. Bo kiedy naprawdę milknę tak wiele się dzieje. Gdy nie mówię, gdy uspokajają się moje goniące myśli, gdy słucham bez oceniania i komentowania, gdy jestem tu i teraz i głęboko oddycham.
Odkąd mam troje małych dzieci bardzo doceniam momenty ciszy i tej domowej i tej wewnątrz mnie. Widzę też jak wiele dają one mojemu Synowi z autyzmem.
- Odreagowuje. Gdy wracamy z miejsc, w których było dużo ludzi prosi by nalać mu wody do wanny i leży w niej w ciszy lub idzie do sypialni i skacze po łóżku jak na trampolinie. Chce by go wówczas zostawić samego.
- Skupia się i relaksuje. Ogląda książki, analizuje i porównuje obrazki, buduje z klocków roboty i pojazdy, układa puzzle itp.
- Zaczyna opowiadać o czym lub kim myśli, za kim tęskni, co tego dnia widział, o bajce, którą oglądał, o psie dziadków, z którym uwielbia się bawić itd. Bez moich pytań i ponaglania, wystarczy, że słucham, że czuje moje autentyczne zainteresowanie jego światem. Opowieści o tym co czuje i co czują inni pojawiły się całkiem niedawno i wciąż są to dla mnie rozmowy, które niesamowicie mnie wzruszają i zaskakują.
T. czasem czeka aż jego dwaj bracia zasną, w domu robi się wówczas cicho i spokojnie, tak… zupełnie inaczej. Czasem mam wrażenie, że tak dobrze mu w tej ciszy, że szkoda mu iść spać nawet gdy oczy mu się już same zamykają. Chociaż to ostatnie zdanie to już chyba bardziej o mnie niż o nim 😉
Spokojnych, cichych wieczorów.
- Autorem zdjęcia jest Malcolm.
Brak komentarzy